W czasach dziecięcych moją absolutną idolką była Pippi Langstrump, dziewczynka, która spała z nogami na poduszce, niczego i nikogo się nie bała a także potrafiła unieść konia. Kiedy zaczęłam dorastać nagle Pippi zastąpiła Ania z Zielonego Wzgórza (łatwo się domyśleć, że mam rude włosy) – też niby odważna i pyskata dziewczyna, ale gdy przestała być nastolatką – cała jej siła jakby się ulotniła. Zauważyłam to dopiero jako dorosła kobieta, nie mogąc się nadziwić jak mogłam wzdychać do Ani i marzyć o zawodzie nauczycielki jak ona!
O tym z grubsza będzie ta opowieść – o tym jak łatwo dziewczęce marzenia o podbiciu świata stają się szarą rzeczywistością, w której dorosła kobieta może co najwyżej pobić kotlety w kuchni. Dlaczego – w myśl słów Ann Snitow każde pokolenie walczy po swojemu, zostawiając dzieło nieukończone dla kolejnych kobiet? Co dzieje się z naszą wrodzoną siłą i naszym powerem? Dlaczego tak trudno nam wywalczyć sobie raz a dobrze zestaw praw, których nikt nie zakwestionuje?
Feminizm chce rzeczy, których nie można znaleźć w żadnej mitycznej przeszłości. To niepokoi, bo domaga się zmiany tego, co było przez wieki uznawane za normalne Ann Snitow
Normalnym stanem rzeczy, o którym mówi Ann Snitow, amerykańska pisarka i feministka, wielka przyjaciółka Polski, to patriarchat.
Studiując filozofię szybko zauważyłam, że nawet słynne myślicielki są przedstawiane jako żony i kochanki filozofów i z tej złości narodziła się praca magisterska o feminizmie. Żeby temat jakoś przeszedł na radzie wydziału musiałam podkreślić aspekt kontrkulturowy feminizmu. Książka, z której wtedy najczęściej korzystałam została napisana przez … mężczyznę! Później poznałam prof. Kazimierza Ślęczkę, ale wtedy wydawało mi się to niedorzeczne, że w języku polskim nie ma nawet zbyt wielu książek o feminizmie napisanych przez kobiety! Z tych wykrzykników zrobił się doktorat, prawie zostałam nauczycielką (akademicką), ale na szczęście dla mnie wciągnęła mnie machina historii czyli wejście Polski do Unii Europejskiej. Pod koniec lat 90-tych, tuż przed wejściem w nowe millenium to było coś! Marzenia o porządku prawnym, który używa sformułowań z gender w środku ziściły się, zanim obroniłam ten doktorat, pracując już w rządowej komórce ds. równości. Przez piętnaście lat głównie zajmowałam się współpracą międzynarodową – negocjowałam w imieniu polskiego rządu m. in. powstanie Europejskiego Instytutu ds. Równości Kobiet i Mężczyzn oraz Konwencję w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej Rady Europy zwanej potocznie Konwencją Stambulską.
Pages: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21