Dlatego np. diagnozowanie kobiecych przypadłości jak dość powszechna endometrioza średnio zajmuje 7 lat! Niedawno w Polsce zostały zmienione przepisy dotyczące jej leczenia. NFZ zmienił kwalifikację i nie refunduje już operacji, bo to choroba przewlekła i rzekomo można z nią żyć, a operacja kosztuje 30 – 40 tys.!
W 2006 r. prezydencja austriacka opublikowała przełomowy raport na temat zdrowia kobiet i problemów z krążeniem – okazało się, że lekarze w większości bagatelizowali problemy sercowo-naczyniowe u kobiet. Te umierały na zawał, bo lekarze nie zauważali u nich objawów, które są inne, niż u mężczyzn. Każdy widział na jakimś filmie jak zawał przechodzi mężczyzna – zgina się wpół i chwyta za okolice żeber, a kobiety mają zwykle duszności, ból brzucha, nudności i odczuwają ogromne zmęczenie.
Na choroby autoimmunologiczne choruje trzykrotnie więcej kobiet, niż mężczyzn, co ma związek z funkcją rozrodczą – są to niedawne, bo sprzed 20 lat, odkrycia.
Autyzm u dziewczynek jest niemal niewykrywalny, bo łatwiej się maskują i dostosowują do otoczenia, co też jest efektem socjalizacji w patriarchacie. Pewne niestandardowe zachowania dziewczynek są tępione, chłopcy mają więcej przyzwolenia na zachowania aspołeczne. „Chłopcy tak mają” – mówimy, całkowicie pomijając dziewczynki – mówi o tym świetna książka Doroty Kotas „Cukry”. Zaledwie 8 proc. dziewcząt z zespołem Aspergera uzyskuje diagnozę przed 6 rokiem życia, podczas gdy w populacji chłopców jest to aż ¼!
Pojawiają się też dane świadczące o tym, że dziewczynki cierpiące na anoreksję mogą w gruncie rzeczy mieć autyzm, a mimo to w medycznych wytycznych dotyczących autyzmu nie ma słowa o odmiennych potrzebach kobiet!
Badania z lat 60-tych dowiodły, że testy psychologiczne dla obu płci były robione pod mężczyzn! „Kiedy więc kobiety nie pasują do standardów psychologicznych oczekiwań, zazwyczaj wyciąga się wniosek, że z kobietami coś jest nie tak” – wnioskowała Carol Gilligan w „Innym Głosem”. Nie było nic z nimi „nie tak” – po prostu kobieta, to nie mężczyzna i nie on powinien być „normą”.
Wykluczanie kobiet z prób klinicznych skutkuje tym, że leki neutralne, nie uwzględniają np. w ogóle tego, że kobiety mają cykl miesiączkowy, a prawdopodobieństwo wystąpienia skutków ubocznych jest zdecydowanie wyższe u kobiet, niż u mężczyzn i to o połowę. Dane amerykańskie i europejskie wskazują, że kobiety są częściej hospitalizowane z powodu niepożądanych działań leków.
Co ciekawe, badania na zwierzętach pokazały jak ważne jest przeprowadzenie próby na samicach i samcach – ten sam lek działa inaczej na obie płcie. Skoro tak samo jest w świecie zwierząt, dlaczego nadal na pierwszym etapie prób klinicznych jest tylko ok. 20 proc. kobiet?
Weźmy taki poród – Elizabeth Badiner w „Historii macierzyństwa” opisała jak dla wygody mężczyzn kobietom kazano rodzić na leżąco, mimo, że anatomicznie i fizjologicznie lepiej to robić w kucki. A śmiertelność i kobiet i niemowląt w połogu spadła po tym, jak lekarze odkryli, że trzeba myć ręce przed i po badaniu lekarskim.
Po lekturze „Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony przez mężczyzn” Caroline Criado Perez, z której pochodzi wiele przykładów można naprawdę zwątpić w sens nauki. Jakim cudem w XXI wieku jest tyle luk w podejściu do zdrowia i bezpieczeństwa kobiet?
Pages: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31