Press "Enter" to skip to content

Gwałt to nie tylko brutalne pobicie

dr nauk prawnych Grzegorz/arch. prywatne Wrona

„Gwałt to nie tylko brutalne pobicie” – mówi mec. Grzegorz Wrona. Nadzoruje wdrażanie Konwencji Stambulskiej w Radzie Europy
wywiad przeprowadziła Monika Ksieniewicz w ramach projektu EWL. Ukazał się na portalu pacjent.pl

Polki mówią, że nie doznają przemocy seksualnej. Ale pytane o to, czy chcą współżyć z mężem lub partnerem, odpowiadają: „Nie. Ale jak odmawiam, jest awantura i mogę być pobita i dziecko też” – mówi dr Grzegorz Wrona, adwokat specjalizujący się w przeciwdziałaniu przemocy domowej.
„16 dni przeciwko przemocy wobec kobiet” to kampania promujące dyrektywę Unii Europejskiej, która ma zwalczać przemoc wobec kobiet i przemoc domową. Pacjenci.pl objęli ją patronatem medialnym.

Molestowanie występuje nie tylko w pracy

Dr Monika Ksieniewicz-Mil z zarządu Europejskiego Lobby Kobiet: Dlaczego kilka krajów nie chce uznać nowej definicji gwałtu opartej jedynie na zgodzie lub braku zgody na seks? 

Dr nauk prawnych Grzegorz Wrona, adwokat specjalizujący się w przeciwdziałaniu przemocy domowej, członek GREVIO – Grupy Ekspertów do spraw Przeciwdziałania Przemocy wobec Kobiet i Przemocy Domowej, którzy monitorują wdrażanie Konwencji Stambulskiej:

Dwie kwestie są problematyczne. Wielu prawników uważa że oparcie definicji zgwałcenia tylko na zgodzie może powodować bardzo dużo nadużyć, bo osoba oskarżona o zgwałcenie nie będzie w stanie udowodnić, czy zgodę uzyskała czy nie. To jednak myślenie oparte o model rodem z XIX wieku. Równie dobrze można sformułować taki sam zarzut w stosunku do tego, co jest obecnie w prawie, bo jeżeli teraz jedną z przesłanek zgwałcenia jest groźba karalna, to zawsze osoba pokrzywdzona mogłaby powiedzieć, że groził, że mnie zabije i też osoba oskarżona nie jest w stanie udowodnić, że tak faktycznie nie było.

A co Pan o tym myśli?
Wydaje mi się, że z prawniczego punktu widzenia jest nieporozumieniem twierdzenie, że zmiana definicji zgwałcenia będzie powodowała większe możliwości nadużyć, niż w ogóle w prawie są. W sprawach dotyczących przemocy, w tym seksualnej, proces dowodowy na ogół ogranicza się do zeznań dwóch stron. Za pomocą badania psychologa ocenia się wiarygodność tych stron, więc osobiście nie uważam, żeby zmiana definicji zgwałcenia na taką, jaka jest w Konwencji Stambulskiej, spowodowała większe możliwości nadużyć, niż obecnie zawarte w procedurze.

A ta druga problematyczna kwestia? 
Wydaje mi się znacznie poważniejsza. W statystyce dotyczącej przeciwdziałania przemocy Polska w zasadzie nie raportuje przemocy seksualnej.

Jak to?
Polki pytane o to, czy doznają przemocy seksualnej, odpowiadają, że nie.

Dlaczego? 
Tegoroczne zmiany prawa: zmiana definicji przemocy domowej, którą wcześniej prawo definiowało jako „przemoc w rodzinie”, rozszerzenie tej definicji na nowe obszary i nowa procedura Niebieskiej Karty – to wszystko nie dotyczy przemocy seksualnej. Przemoc seksualna jest jedynie wymieniona – że występuje. Natomiast nie została zdefiniowana.
Moja praktyka adwokacka wskazuje na to, że w całym systemie pomocowym, czyli policji, pomocy społecznej, oświacie, ochronie zdrowia, nie zwraca się uwagi na przemoc seksualną.

Jak to wygląda w praktyce?
Osoba doznająca przemocy trafia do placówki, w której może otrzymać pomoc i wsparcie. Służby zadają szereg standardowych pytań. Jednym z nich jest: „Czy pani/pan doznaje przemocy seksualnej?”. Jak pytanie zostanie zadanie w sposób tak ogólny, to większość osób odpowie: „Nie, nie doznaję”.
Ta sama osoba zapytana: „Czy pani/pan chce współżyć z mężem/żoną lub partnerem/partnerką?”, odpowiada: „Nie chcę, ale jak odmawiam, to jest awantura i mogę być pobita, albo dziecko może być pobite”. Krótko mówiąc – nie identyfikuje się z przemocą seksualną tego, że osoby doznające przemocy mogą mieć kontakty seksualne wbrew własnej woli.

A przecież gwałt w małżeństwie podlega karze. Zapis o tym w kodeksie karnym pochodzi z lat 30-tych XX wieku!
Ale chodzi o gwałt. A przez gwałt ludzie rozumieją brutalne pobicie z wykręcaniem rąk, nóg i przymuszeniem fizycznym do kontaktu. Dlatego powinna być zmieniona definicja gwałtu, bo gwałtem jest o wiele więcej – chociażby stosunek, do którego dochodzi bez woli i zgody.

Kobiety nie uważają przemocy seksualnej za przemoc, bo żyjemy w kulturze gwałtu, przyzwolenia na przemoc, stereotypy płciowe są powszechne i wciąż uważa się, że współżycie na żądanie to „obowiązek małżeński”?
Samo założenie, że można nie chcieć kontaktu seksualnego, jest dla wielu osób trudne do zaakceptowania.
A jeżeli ktoś swobodnie mówi o tym, czy chce mieć, czy nie kontaktu, bywa uważany za osobę rozwiązłą czy niemoralną. Nie można jasno powiedzieć, gdzie jest granica między przemocą seksualną, a nie przemocą seksualną.
Jeżeli mamy mówić o zmianie definicji gwałtu, a systemowo nie wyszliśmy z bardzo wąskiego patrzenia na przemoc seksualną, to nie ma mowy nawet o rzetelnej edukacji seksualnej np. w szkołach. A edukacja seksualna, w której chronimy tylko przed gwałtem jest niewystarczająca. Chciałbym takiej edukacji, która uczy rozpoznać przemoc seksualną. Dopiero wtedy możemy mówić o tym, jakie zachowania będą przed nią chroniły.
Dyskusja dotycząca definicji zgwałcenia traci na tym, że sprowadza się ją tylko do prawa karnego i nie patrzy szerzej. W Polsce prawo karne jest ostatecznością, z założenia jest stosowane rzadko.
Właściwie jedyne przepisy dotyczące molestowania seksualnego są tylko w prawie pracy.

A molestowanie występuje nie tylko w pracy. 
W polskim prawie nigdzie indziej nie jest użyte określenie „molestowanie seksualne”. Dlatego nowa dyrektywa unijna harmonizuje wiele różnych elementów, nie tylko gwałt. Wprowadza molestowanie poza środowiskiem pracy.
W polskim prawie nie ma w ogóle czegoś takiego jak definicja przemocy seksualnej. Stąd art. 5 nowej dyrektywy o przemocy wobec kobiet jest tak ważny.

Czyli na razie jedyne, co na polskich pracodawców może mieć wpływ, to groźba kar nałożonych przez Unię Europejską?
Sytuacja jest specyficzna. Po 22 czerwca 2023, gdy weszły nowe przepisy ze znowelizowanej ustawy o przemocy domowej: mamy szeroką definicję cyberprzemocy i przemocy ekonomicznej. Przemoc seksualna jest ledwie wspomniana na końcu zdania.

Grzegorz Wrona, archiwum prywatne

Jako prawnik zajmujący się przeciwdziałaniem przemocy, gdyby Pan w nowym rządzie został Pan ministrem sprawiedliwości, co by Pan zrobił w pierwszej kolejności?
Najprościej oczywiście byłoby przygotować projekt ustawy o zgwałceniu. I w tym kierunku idzie środowisko, mówiąc, że nawet jeśli ustawa nie przejdzie, bo prezydent ją zawetuje, no to i tak warto te projekty ustaw pisać, żeby podnosić świadomość, żeby wskazywać na pewne problemy. Oczywiście taki projekt już jest, bo Lewica go przygotowała.

Zapewnić opiekę dziecku w jego otoczeniu – to ideał

Tak, ale projekt dyrektywy jest o wiele szerszy. Jest Pan członkiem GREVIO – Grupy Ekspertów do spraw Przeciwdziałania Przemocy wobec Kobiet i Przemocy Domowej, którzy monitorują wdrażanie Konwencji Stambulskiej. Może Pan powiedzieć coś więcej, czym się zajmujecie?GREVIO składa się z 15 osób, a praca komitetu jest dwuetapowa. Pierwszy etap obejmuje wizyty w państwach Rady Europy, które ratyfikowały konwencję, spotkania z wszystkimi, którzy pracują w obszarze przeciwdziałania przemocy wobec kobiet. GREVIO zada pytania, które wcześniej te państwa otrzymały i przygotowują odpowiedzi. Na tej podstawie powstaje raport, który jest przyjmowany przez GREVIO czyli nie tylko raportujący, tylko cały komitet zgłasza uwagi do raportu. Projekt raportu jest wysyłany do państwa, państwo się do tego ustosunkowuje, wraca do GREVIO, który ostatecznie przyjmuje finalny kształt raportu.

A czy zdarzyło się, że jakiś kraj odmówił przyjęcia raportu?
Nie ma takiej możliwości. Państwa często nie zgadzają z różnymi elementami raportu, ale ostateczne zdanie należy do GREVIO. Oczywiście te raporty nie mają na celu wykazanie nieprawidłowości, raczej mają pokazać kierunki zmian. Czyli GREVIO rekomenduje z różną siłą różne zmiany.

Czyli można powiedzieć, że to sprawdzian z ratyfikacji? Jak już państwo ratyfikowało, to teraz niech pokaże jak wdrożyło?
Obecnie GREVIO zakończyło wizyty pierwszorazowe we wszystkich państwach i rozpoczęło drugą rundę. To zasadniczo zmienia optykę, bo teraz GREVIO już  na kolejnym etapie patrzy, co się stało przez ten czas między wizytami. Ważne też jest, że coraz częściej na raporty GREVIO powołuje się Europejski Trybunał Praw Człowieka. Czyli jeżeli powiedzmy Pani złoży skargę do Strasburga na Polskę, że Polska Panią niedostatecznie chroni przed przemocą, to Trybunał bierze raport GREVIO, patrzy i mówi: „Polsko, przecież zostało napisane już 5 lat temu, że miałaś wprowadzić zmiany, a nie zmieniłaś”. A więc państwo nie może powiedzieć, że nie wiedziało albo że uważa inaczej, bo jest raport GREVIO, który wskazuje, że nie jest to zgodne z konwencją. Oczywiście Trybunał Strasburski nie orzeka na podstawie konwencji, ale na podstawie Konwencji Praw Człowieka, które tutaj korespondują ze sobą. A więc nabiera to ważnego i praktycznego znaczenia, bo to zaraz też będzie oznaczało, że w skargach do Strasburga, można zacząć się na te raporty powoływać, więc nie jest to tylko wymiana dokumentów. Muszę dodać, że państwa bardzo podchodzą serio do tych wizyt.

Ale robią dobrowolnie to, co uznają za słuszne. Co innego prawo Unii Europejskiej – dyrektywa daje dwa lata na wdrożenie, bo inaczej państwo czeka kara finansowa. W dodatku w euro. A oprócz definicji gwałtu odwołującej się do obustronnej zgody, brakuje w polskim prawie wielu rzeczy. A na pewno pieniędzy. W Hiszpanii są wyspecjalizowane sądy, które szybko reagują i zapewniają profesjonalną pomoc osobom doznającym nierzadko latami przemocy ze strony najbliższych. W Polsce też powinny być np. hostele – statystycznie dla jednej rodziny na 10 tysięcy mieszkańców.

PiS paradoksalnie zrobił więcej w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie niż PO, bo obligowała go do tego go dyrektywa o minimalnym standardzie ochrony ofiar i ratyfikowana Konwencja Stambulska.
Przez dwie ostatnie dekady bardzo dużo się zmieniło w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie: kiedyś nie było bezpłatnego zaświadczenia od lekarza, nie było bezpłatnej infolinii 24/7. Dziś osoba doznająca przemocy jest ustawowo, a nie sądownie zwolniona z opłat. Jest przestępstwo ścigane z urzędu i to natychmiast. Jest nakaz natychmiastowej ochrony, definicja przemocy ekonomicznej i cyberprzemocy, ochrona od byłych partnerów, dzieci świadkowie przemocy ze statusem osoby doznającej przemocy w rodzinie, są cywilne środki ochrony, nie tylko karne, ale nadal nie ma programów i zespołów przemocowych w każdej gminie.

Pamiętam, że Zakopane szczyciło się tym, że nie mają takiego programu, Tatrzański został uchwalony dopiero w 2017 i na szczęście nadal jest kontynuowany. A góralki apelują o antyprzemocową uchwałę.
Nowa ustawa z 22 czerwca o przeciwdziałaniu przemocy domowej, już nie w rodzinie, nakazała wszystkie zespoły powołać od nowa. Zespoły miały czas do 22 września, żeby się ukonstytuować, a w większości gmin się nie ukonstytuowały, bo gminy nie zdążyły przez wakacje przyjąć uchwały. Z kolei wojewodowie kwestionowali treść tych uchwał, które powstały, zresztą słusznie, bo nie były dobrze napisane.
Od 22 czerwca nazewnictwo jest też inne, teraz mówimy „osoba doznająca przemocy”, a nie ofiara.

Jest nowa ustawa, ale nie ma programów edukacyjnych od małego uczących życia w zgodzie, w poszanowaniu granic innych i rozwiązywania konfliktów bez przemocy i identyfikacji zagrożeń. Polskiej edukacji brakuje równościowych zajęć. Jedynie uniwersytety są zobligowane do tego przez Unię Europejską. Szkoły nie, a zagrożenia pojawiają się nowe, np. z ostatnich – grooming i Pandoragate. Wielu współczesnych rodziców w ogóle o tym nie słyszało!
Tak, pełna zgoda. Jednym z najważniejszych elementów tych zmian była praca z osobą stosującą przemoc czyli programy korekcyjne oraz psychologiczno-terapeutyczne. Zadanie kierowania do tych programów zostało powierzone zespołom interdyscyplinarnym, dlatego powinny być w każdej gminie, ale nie ma na to pieniędzy, pomijając już to czy zespół interdyscyplinarny może kogoś przymusowo skierować do programu. W tym zakresie jestem pełen obaw, czy ta część nowelizacji się uda. Bo nawet jeśli znajdą się na to pieniądze, to prowadzący muszą mieć specjalne kwalifikacje i doświadczenie, a takich osób nie ma wiele.
Są dwa obszary tej ustawy, które są puszczone na żywioł. Jedno to jest właśnie to, że nie ma gdzie realizować programów korekcyjnych, edukacyjnych i psychologiczno-terapeutycznych. Jest zapis, świetnie, ale pytanie, jak to w praktyce miałoby wyglądać. A druga sytuacja, absolutnie tragiczna, to rozszerzenie przepisu dotyczącego zapewnienia dziecku bezpieczeństwa przez pracownika socjalnego. Pracownik socjalny we współpracy z policją i przedstawicielami ochrony zdrowia stwierdzają, że życie lub zdrowie dziecka jest zagrożone i mają obowiązek zapewnić dziecku ochronę. Ale nie ma rodzin zastępczych, nie ma gdzie ich kierować. Idealnie byłoby zapewnić opiekę w otoczeniu tego dziecka, czyli skierować do osób najbliższych. Nie gwarantuje to całkowitego bezpieczeństwa, ale przy stosowaniu nowych nakazów ochrony, może być łatwiejsze.
Analizując zapisy nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej mam wrażenie, że ustawodawca wprowadził zmiany bardzo daleko idące z pełną świadomością tego, że w praktyce to nie zadziała, a na pewno nie zadziała w krótkim czasie.
W związku z tym mam pewne obawy, że to ma ładnie wyglądać, bo we wszystkich sprawozdaniach i raportach np. do GREVIO Polska będzie deklarować, że wprowadzono odpowiednie przepisy.  Natomiast statystyka wcale nie obrazuje jak na razie takiej zmiany. Oczywiście to jest za wcześnie, żeby obrazowała, ale problem jest taki, że jeżeli chciałbym teraz osoby stosujące przemoc domową kierować do programów korekcyjnych, to trudno przewidzieć, jak to w praktyce będzie wyglądało. Wyobraźmy sobie, że jeżeli procedura skierowania i oczekiwania na program będzie trwała dwa lata, to w ogóle o czym my rozmawiamy?
Program jest realizowany na poziomie powiatu, pieniądze na to są z centralnego budżetu, jest to realizowanie z tak zwanych zadań zleconych. Ustawa przewiduje dwuletni okres przejściowy, żeby ludzie nabyli uprawnienia. W Warszawie na przykład, w Warszawskim Ośrodku Interwencji Kryzysowej my realizujemy te programy. Ale obecnie jesteśmy w stanie zrealizować dla maksymalnie 50 osób.

Policja może wręczyć od ręki zakaz zbliżania się przez 14 dni sprawcy do osoby, która doznaje przemocy. A z najważniejszych rzeczy, które powinny być wprowadzone?
Jeśli chodzi o przemoc seksualną, bo o tym głównie rozmawiamy, to bez względu na to, który resort, czy to będzie Ministerstwo Sprawiedliwości, czy to będzie Ministerstwo Rodziny, jeśli się ta nazwa utrzyma, powinno rozpocząć debatę wewnętrzną na ten temat, bo nie słychać, żeby rząd na ten temat rozmawiał. Mam wrażenie, że jak się udało zmienić tryb ścigania zgwałcenia, to temat umarł. Tak jakby prawodawca uznał, że sprawa jest już załatwiona. Co do zasady temat jest ważny, teraz mówi się bardzo dużo o aborcji i to byłoby doskonałe, żeby połączyć to przy tej rozmowie. 


Dwa lata temu w wywiadzie mówił Pan, że co dziesiąty sprawca przemocy domowej zostaje skazany. Może rozwiązaniem byłoby skryminalizowanie przemocy domowej?
Statystyka dalej wygląda tak samo, ponieważ w prawie karnym nie zmieniło się nic. Ale, uwaga, tutaj trzeba zauważyć, że obie zmiany z tego roku, czyli zmiana, która weszła w życie 22 czerwca, i zmiana, która weszła 15 sierpnia, czyli nowe nakazy ochrony, i zmiana procedury Niebieskiej Karty to są wszystko zmiany w prawie cywilnym. Co jest korzystne, bo co prawda my nie możemy skazać w trybie karnym osób stosujących przemoc, ale możemy zastosować wszelkie sankcje cywilne, czyli wszelkie te nakazy opuszczenia mieszkania i programy korekcyjne znacznie szybciej i łatwiej.
Co z tego, że sprawca przemocy zostanie skazany, jak proces będzie trwał np. 4 czy 5 lat, bo tyle średnio trwa proces karny i w połowie osoba pokrzywdzona jest jeszcze bardziej umęczona niż ten oskarżony. Nie jestem wcale zwolennikiem tego, żeby do prawa karnego na siłę wprowadzać przemoc domową, bo to nam nic nie da. Stosując prawo cywilne można uzyskać dużo więcej – dla osoby stosującej przemoc jest bardziej dotkliwe, gdy otrzyma natychmiastowy nakaz opuszczenia mieszkania, zakaz zbliżania się do osoby pokrzywdzonej, zakaz przebywania w szkole itp. I to będzie jutro, a nie w 2027, więc to jest zupełnie nowa rzeczywistość. I pytanie jak my z tych nowych środków skorzystamy i czy ludzie będą o to występować.
Mówimy o specyfice pracy z osobami doznającymi przemocy, które jak dostają do ręki skuteczny instrument, to się natychmiast wycofują. Np. żona po tygodniu wpuszcza sprawcę do domu, bo na tym polega ta zależność uwikłania w przemoc, to są bardzo specyficzne, ale też podręcznikowe i schematyczne sprawy. Po 14-dniowym nakazie opuszczenia mieszkania, trzeba do sądu wystąpić o bezterminowy. System edukacji, szkoleń powinien być przygotowany na to, by do tego namawiać.
W związku z tym, że specyfika przemocy obejmuje cykle przemocy przeplatane miesiącem miodowym, może to i lepiej, że tak delikatne sprawy nie trafiają wtedy do karnistów. A propos sądowego zakazu zbliżania się do ofiary z 2010 to była wielka rzecz, epokowa zmiana, przez wiele lat w ogóle nie można było dotknąć.


Pamiętam, jak jeden z ministrów mówił publicznie, że nie można mężczyzn z domu wyrzucić, jakby prawo do własności, było ważniejsze, niż zagrożenie życia.
Od 2020 listopada obowiązuje tryb natychmiastowy, policja i żandarmeria może na 14 dni wręczyć zakaz zbliżania się. A od 15 sierpnia mamy cztery nakazy ochrony: nakaz opuszczenia miejsca zamieszkania i zakaz zbliżania do miejsca zamieszkania,  drugi to jest zakaz zbliżania do osoby, trzeci to jest zakaz kontaktu z osobą i czwarty – zakaz przebywania w określonym miejscu, takich jest szkoła, inna placówka oświatowa, ośrodek sportu albo miejsce pracy osoby doznającej przemocy. Czyli mamy komplet – możemy zabezpieczyć sprawcę przemocy i zapewnić bezpieczeństwo osobie doznającej przemocy, dzięki temu, że dzieje się to na dwóch etapach, czyli i na etapie 14-dniowym policyjnym i bezterminowym, sądowym.


A nie może być od razu sądowy nakaz bezterminowego zakaz zbliżania się od razu, tylko najpierw musi być ten 14 okres?
Nie musi być i to też jest zmiana – osoba doznająca przemocy może od razu iść do sądu i sąd może wydać od razu bezterminowy nakaz/zakaz. Przy czym Wydział Cywilny Sądu Rejonowego ma 3 dni na wydanie zabezpieczenia, a 30 dni na rozpoznanie sprawy. Osoba doznająca przemocy składa specjalny wniosek na specjalnym druku, zwolnionym z opłat.

I do tego nie trzeba mieć żadnego dowodu w postaci Niebieskiej Karty z policji?
Zależy. Jak są dzieci, to dzieci sądy starają się chronić. Ale bardzo różnie to bywa. Natomiast jeżeli policja wydała nakaz, to  co do zasady sąd  przedłuża  nakaz/zakaz.

A propos dzieci – ostatnio w mediach było kilka bardzo drastycznych przypadków zakończonych śmiercią dzieci – czy to nowe prawo z 22 czerwca coś zmienia?
Zarówno uznanie dzieci świadków jako osób doznających przemocy domowej jak i rozszerzenie podstawy do zapewnienia dziecku ochrony przez pracownika socjalnego, policjanta i przedstawiciela ochrony zdrowia powinny zwiększyć w praktyce ochronę dzieci. Kolejne zmiany w tym zakresie wejdą w życie 15 lutego 2024 r. Ale nadal jest wiele do zrobienia. W pierwszej kolejności należy zająć się budową systemu pomocy psychologicznej i psychiatrycznej dla dzieci we współpracy z ochroną zdrowia o placówkami oświatowymi. Drugim zagadnieniem jest reforma rodzicielstwa zastępczego i umożliwienie umieszczania w nim dzieci, których życie lub zdrowie jest zagrożone przemocą.


A co ze sprawami o gwałt? Ostatnio opinię publiczną zbulwersował fakt, że przestępstwa pedofilii ulegają przedawnieniu na przykładzie sprawy Krzysztofa Sadowskiego, którego ofiary nie mogą dochodzić swoich spraw.
Został popełniony błąd przy ratyfikacji konwencji z Lanzarote, w przepisach przejściowych trzeba było wyraźnie napisać, że przepis o przedawnieniu stosuje się wstecz, czyli dotyczy też przestępstw popełnionych przed czerwcem 2015, kiedy weszła w życie. A tego zabrakło.
(1 czerwca 2015 r. weszła w życie ratyfikowana przez Polskę Konwencja Rady Europy o ochronie dzieci przed seksualnym wykorzystywaniem i niegodziwym traktowaniem w celach seksualnych, sporządzona w Lanzarote dnia 25 października 2007 r.)
I przez to wszystkie przepisy chroniące obowiązują tylko tych sprawców, którzy zgwałcili dziecko przed 2015.


Przychodzi do Pana klientka i mówi: „Mąż mnie bije. Co mam robić? Mam małe dziecko, jestem zależna ekonomicznie od sprawcy i mamy kredyt”.
Najważniejsze, to wyrobić we wszystkich służbach odruch, że w pierwszej kolejności staramy się usunąć sprawcę z miejsca zamieszkania – czyli upowszechnić nakaz  ochrony – sądowny albo policyjny. Mamy takie środki, ale służby nie myślą tym schematem. Służby operują takim schematem: Niebieska Karta, zawiadomienie do prokuratury, zawiadomienie do sądu rodzinnego. Spotykamy się, dyskutujemy. Ktoś idzie do psychologa, psycholog mówi, proszę iść do prawnika. Klientka przychodzi po miesiącu po mnie. Ja informuję o nakazach ochrony, tymczasem kolejność powinna być odwrotna. Najpierw usuwamy osobę stosująca przemoc z miejsca zamieszkania.


Żeby dostał wyraźny sygnał i społeczeństwo, że robi źle, tak?
Nie, po to, żeby osoba doznająca przemocy była bezpieczna i żeby te wszystkie pisma do sądów, spotkania grup diagnostyczno-pomocowych itd. odbywały się w bezpiecznym planie.


Żeby jej nie zabił w trakcie trwania sprawy.
Dokładnie. Teraz w procedurze Niebieskiej Karty napisano, że jak lekarz, nauczyciel czy pracownik socjalny uruchamia Niebieską Kartę, to on ma zadzwonić policję, żeby policja uruchomiła nakaz ochrony. Ale teraz nikt tego nie robi – a chodzi o to, żeby wyrobić w tych służbach odruch, że właśnie to powinni robić na początku gdy istnieje zagrożenie życia w domu. Służby wolą pisać pisma: do prokuratury, do sądu. A trzeba je szkolić i mówić ludziom: “zostawcie to, napiszecie sobie jutro, dzisiaj uruchomcie procedurę, to jest jeden telefon”.


A w przypadku gwałtu co trzeba zrobić natychmiast?
Nie ma ważniejszej rzeczy, niż edukacja seksualna. Nie wyobrażam sobie wprowadzenia zmian dotyczących przemocy seksualnej bez szeroko zakrojonej kampanii świadomościowej sygnowanej przez rząd, skoro osoby doznające przemocy seksualnej jej w ogóle tak nie identyfikują. Oczywiście za tym musi iść też sankcja, ale najpierw trzeba nauczyć społeczeństwo co oznacza brak zgody, co się dzieje, jeżeli ktoś ją narusza. W projekcie Sprawozdania z realizacji krajowego programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie za 2022 jest dokładna statystyka: 47 405 przypadków przemocy fizycznej. 64 624 psychicznej, 1 758 seksualnej, 1 630 ekonomicznej oraz 16 396 przypadków innego rodzaju przemocy. Przy czym wzrost odnotowano w zakresie przemocy seksualnej (o 710 przypadków) oraz ekonomicznej (o 82 przypadki). W pozostałych przypadkach odnotowano spadek. Takie są proporcje, w 36 milionowym narodzie było 1700 przypadków w roku przemocy seksualnej, śmiesznie.


A w przypadku pedofilii co trzeba robić natychmiast?
Jedyne co robimy w tym zakresie to zaostrzamy kary, natomiast absolutnie nic się nie zmienia się w zakresie ścigania i prewencji. Algorytmy policji dotyczą kogoś, kto działa na zewnątrz, w internecie, natomiast jak dziadek gwałci wnuczka albo trener ucznia? Trzeba edukować rodziców, to się wydaje że to jest oczywiste, a praktyka jest bardzo różna. Mam niestety do czynienia z takimi sytuacjami, gdzie ludzie nie wiedzą, gdzie jest granica. Po prostu ją przekraczają, nawet niekoniecznie w celach seksualnych, ale ją przekraczają.
W tygodniu, w którym trwała obława na mężczyznę, który zadźgał syna w przedszkolu mojego syna policjantka, pod pretekstem ponownej nauki przechodzenia przez jezdnię uczyła ich żeby nie rozmawiać z nieznajomymi.
Pytanie, czy to jest takie strasznie trudne, żeby w każdym przedszkolu i szkole tak było? Bo jak w Gdańsku się dało, to co, nie może być wszędzie?

 

„16 dni przeciw przemocy wobec kobiet” to największa na świecie kampania promujące nową Dyrektywę Unii Europejskiej, która ma zwalczać przemoc wobec kobiet i przemoc domową. W Polsce organizatorami kampanii są: Network of East West Women, NEWW-Poland i Fundacja Kobieca eFKa z Europejskim Lobby Kobiet. Artykuł powstał właśnie w ramach tej kampanii, którą portal Pacjenci.pl objął patronatem medialnym.

 

 

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *